Ropociąg Przyjaźń traci na znaczeniu

Rosja stawia na eksport ropy drogą morską i ogranicza dostawy ropociągiem "Przyjaźń". W przyszłym kwartale dostawy surowca do polskich rafinerii naftociągiem "Przyjaźń" spadną o jedną czwartą - wynika z najnowszego harmonogramu eksportu ropy.
Z harmonogramu, jaki opublikował rosyjski koncern Transnieft wynika, że o ile w drugim kwartale br. ropociągiem "Przyjaźń" popłynęło do naszych rafinerii 4,8 mln ton surowca z Rosji, o tyle w trzecim będzie to tylko 3,6 mln ton.

- PERN "Przyjaźń" nie otrzymał z Transniefti oficjalnego komunikatu dotyczącego zmniejszenia dostaw ropy do Polski w trzecim kwartale 2012 roku, ale nieoficjalnie takie informacje rzeczywiście do spółki docierają - powiedział PAP rzecznik spółki Roman Góralski.



Jak ustalił PAP, planowany 25-procentowy spadek dostaw "Przyjaźnią", nie wynika z sytuacji krajowych rafinerii. Grupa Lotos zamierza w pełni wykorzystać moce zakładu w Gdańsku, więc przerób ropy wyniesie ok. 2,4 mln ton, zaś w petrochemii w Płocku należącej do Orlenu, będzie tylko 40 dniowy postój, co oznacza, że popyt na ropę spadnie o 30 proc., ale tylko w lipcu (czyli ok. 400 tys. ton).

System rurociągów "Przyjaźń" od lat 60. ubiegłego wieku był najważniejszą trasą transportu rosyjskiej ropy do Europy - północna nitka naftociągu biegnie z Rosji przez Białoruś do Polski i Niemiec, a południowa - przez Ukrainę, obsługuje Czechy i Słowację oraz Węgry.

Zdaniem Macieja Giereja byłego szefa Nafty Polskiej, eksperta branży, spadek przesyłu rosyjskiej ropy rurociągiem "Przyjaźń" nie jest niespodzianką.

- Rosjanie realizują strategię przyjętą kilka lat temu, która zakłada ograniczenie roli krajów tranzytowych w eksporcie surowców - ropy i gazu - powiedział Gierej.

- Postawili na eksport drogą morską, zwłaszcza że mają nowe możliwości dzięki uruchomieniu dodatkowego terminalu - Ust Ługa nad Zatoką Fińską. Koszty tej inwestycji, wraz z budową naftociągu BTS 2 były wprawdzie olbrzymie, ale nie o rachunek ekonomiczny chodzi Rosjanom, lecz o strategię - dodał.

Wraz z uruchomieniem od marca BTS 2 i załadunków w Ust Łudze "Przyjaźń" traci na znaczeniu. Najpierw Transnieft ograniczyła drastycznie dostawy tą drogą do Czech (nawet o 30 proc.), tłumacząc to brakiem porozumienia z dostawcami surowca.

- Harmonogram na trzeci kwartał to sygnał, że to trwała tendencja i nie tylko chodzi o Czechy, ale także inne kraje - nie tylko Polskę - uważa Gierej.

Dostawy "Przyjaźnią" do Niemiec spadną w następnym kwartale o prawie 600 tys. ton, (czyli 12 proc.), zaś na - Węgry o 145 tys. ton (ponad 9 proc.), choć w ogóle Rosja zamierza w kolejnych miesiącach utrzymać poziom eksportu surowca na dotychczasowym poziomie i w trzecim kwartale wyniesie 54,8 mln ton.


Transnieft planuje, że w tym czasie znacząco wzrośnie załadunek w porcie Ust Ługa w Zatoce Fińskiej, tankowce wywiozą stamtąd 6,2 mln ton surowca, (czyli o 70 proc. więcej niż w drugim kwartale). Dwa inne - kluczowe porty - też będą wykorzystywane - Primorsk (nad Zatoką Fińską) z planem eksportu 17,5 mln ton ropy i Noworosyjsk (nad Morze Czarnym)- 10,8 mln ton.

Rzecznik Transniefti cytowany przez agencję Bloomberg zapowiedział, że w tym roku przynajmniej 10 mln ton ropy przejdzie przez terminal Ust Ługa. By móc ograniczyć rolę rurociągu "Przyjaźń", Rosjanie zainwestowali 3,3 mld dolarów - tyle kosztowało uruchomienie nowego BTS 2.

Zdaniem Macieja Giereja decyzja Rosji o zmianie kierunku eksportu surowca i spadek przesyłu "Przyjaźnią" skłania do szukania alternatywnych dróg importu ropy do Europy Centralnej.

- Taką alternatywą jest projekt Odessa-Brody-Gdańsk, umożliwiający transport ropy kaspijskiej do Europy - przez Ukrainę i Polskę - powiedział.

- Analizy trwają od wielu lat, ale decyzji inwestycyjnej nie ma, teraz jednak projekt ten nabiera nowego znaczenia - dodał.

Ropa kaspijska mogłaby być dostarczane przez Morze Czarne tankowcami do Odessy, tam wtłaczana do rurociągu, przesyłana do Brodów i dalej - po wybudowaniu połączenia do Polski - rurociągiem do Gdańska.

Zainteresowane projektem są nie tylko firmy z Polski i Ukrainy, ale też z Azerbejdżanu i Gruzji, jednak bez wsparcia Komisji Europejskiej i zamówień z rafinerii trudno będzie go zrealizować.

Z kolei szefowie Transniefti ostrzegali, że uruchomienie dostaw ropy na trasie Odessa-Brody-Gdańsk będzie sygnałem do wstrzymania eksportu "Przyjaźnią".

Przed ograniczeniem dostaw "Przyjaźnią" ostrzegała kilka tygodni temu również Międzynarodowa Agencja Energii, twierdząc, że eksport przez porty jest po prostu bardziej opłacalny.

Wpływy z opłat przesyłowych "Przyjaźnią" są głównym źródłem przychodów PERN-u, a dostawy do polskich rafinerii stanowią ok. 30 proc. Z drugiej jednak strony, zyska gdański Naftoport (należący do PERN-u), bo krajowe rafinerie będą musiały odbierać więcej surowca drogą morską. PERN liczy więc, że wynik tegoroczny nie będzie gorszy od tego za 2011 rok.

Zdaniem analityków rynku na razie PKN Orlen - właściciel rafinerii w Płocku i Grupa Lotos, do której należy zakład w Gdańsku, nie muszą obawiać się wzrostu kosztów.

Kontrakty na import ropy rosyjskiej, jakie mają Orlen i Lotos przewidują dostawy do rafinerii, zatem ryzyko związane z drogą dostaw ponosi dostawca, ale wiadomo, że tak będzie do końca tego roku. Potem sytuacja może się zmienić, jednak według analityków trudno oszacować, jak to wpłynie na koszty Orlenu i Lotosu.

Agnieszka Łakoma wp.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz